W konfrontacji Inferno Teamu z Walcem w ramach rozgrywek Piątej Ligi Szóstek zdecydowanym faworytem był aktualny lider. Lecz to goście stworzyli sobie jako pierwsi dwie dogodne okazje (obili słupek, mieli też sytuację sam na sam). W 9 minucie jednak przebudzili się gospodarze i zrobili to skutecznie. Wówczas Stanisław Tymiński otworzył wynik na 1:0. Nie minęło 60 sekund, gdy na 2:0 poprawił po kapitalnym uderzeniu w samo okienko Michał Gutowski. Po niespełna kwadransie Artur Cioth, który asystował przy poprzednich dwóch bramkach, popisał się kolejnym świetnym podaniem, a te wykorzystał Tymiński i zrobiło się 3:0. Ale w 16 minucie Zieloni w końcu dopięli swego. Piotr Ułasiuk wyłożył piłkę jak na tacy do Bartosza Róga, a ten zmniejszył straty na 3:1. Po chwili było już tylko 3:2 po dobitce Łukasza Bubrowskiego. Bubrowski mógł w następnej akcji wyrównać, ale zabrakło mu nieco szczęścia. Co się zemściło na ekipie gości. A to dlatego, że Inferno na finiszu pierwszej połowy boleśnie wypunktowali rywali. W 19 minucie po błędzie defensywy piłkę odzyskał Tymiński, podał ją to Tymka Sabadasza, a ten podwyższył na 4:2. A jeszcze przed przerwą na listę strzelców wpisali się ponownie Tymiński oraz Gutowski, zatem „do szatni” obie załogi schodziły przy stanie 6:2. Tuż po zmianie stron najlepszy na placu Tymiński po raz czwarty tego dnia pokonał bramkarza przeciwników, a w 38 minucie zdobył bramkę nr 5 i wydawało się, że przy rezultacie 8:2 jest już po wszystkim. Walec jednak nie składał broni i w końcówce dowodzony przez Bubrowskiego rzucił się w pogoń. I trzeba przyznać, że Maciej Zarzycki i jego świta pokazali tu klasę, ostatecznie zmniejszając rozmiary porażki do 9:6, ale na więcej im zabrakło czasu. Finalnie Inferno Team nie bez problemów, ale mimo wszystko zasłużenie zgarnęli komplet punktów. Chociaż brawa należą się też gościom za ambitną walkę do ostatnich sekund.