Zaglądając do tabeli nie powinno być wątpliwości, kto był faworytem do zgarnięcia trzech punktów. Jednak patrząc już na dyspozycję w ostatnich spotkaniach, wątpliwości nasuwały się same – Gramy Czasami odwróciło niekorzystną serię, natomiast Team Ivulin Rabona zanotował dwie porażki. Błyskawicznie na prowadzenie wyszli goście po golu Mateusza Sieciechowicza, który trafił do siatki również 10 minut później. Wynik 0:2 odzwierciedlał boiskową sytuację, gdzie GC kontrolowało przebieg meczu. Niespodziewanie, patrząc na dotychczasowe poczynania, TIR jeszcze przed przerwą odwrócił losy pojedynku. Najpierw do siatki trafił Dzmitry Belash, a chwilę po nim do remisu doprowadził Igor Simchuk. Trzeba przyznać, że uderzenie Igora było precyzyjne, ale „zasługi” przy tym golu decydowanie wpadły na konto golkipera rywali. GC było zaskoczone takim obrotem spraw i w 20. minucie po dobrym początku nie było już śladu – Mikhail Basovich wyprowadził gospodarzy na prowadzenie 3:2. Doświadczenie gości nie pozwoliło spuścić głowy i jeszcze przed przerwą na 3:3 bramkę zdobył Paweł Staniszewski. Po pierwszej połowie meczu, która była swego rodzaju rollercoasterem, w drugiej odsłonie działo się mniej. Oba zespoły, widząc jakość rywali, postanowiły nieco zewrzeć swoje szeregi. Szybka wymiana ciosów, chwilę po wznowieniu meczu, była jedynie wyjątkiem od tej reguły. W ostatnich 10-ciu minutach gry zdecydowanie częściej przy piłce starało się utrzymywać Gramy Czasami, lecz nie przełożyło się to na zdobycz bramkową. W 40. minucie żółtą kartkę obejrzał zawodnik TIR i GC mądrze rozgrywało futbolówkę po obwodzie, lecz dobra dyspozycja Igora Simchuka, który dyrygował defensywą z pozycji bramkarza pozwoliła przetrwać grę w osłabieniu, a także po wyrównaniu sił. Ostatecznie mecz zakończył się sprawiedliwym remisem 4:4.