O godzinie 19:45 na placu zagościły drużyny z 5 klasy rozgrywkowej, a dokładnie to  Zimne Dranie mierzyły swoje siły z Bulbez Team Bemowo. W spotkanie z przytupem weszli Gospodarze, którzy to już od początkowych minut mocno ruszyli na rywala strzelając im pierwszego gola zaledwie po upływie 5 minut. Na drugi cios Granatowych nie trzeba było długo czekać, bowiem kilkadziesiąt sekund później drużynę na dwubramkowe prowadzenie wyprowadził  Mateusz Weśniuk. Po tej seri zdarzeń Zimne dranie znacznie zyskały na jakości, a ich gra z minuty na minutę nabierała coraz jaśniejszych kolorów. Goście starli odbić się od dna po błyskawicznie straconych golach, lecz przede wszystkim w ich grze brakowało dopięcia akcji na ostatni guzik. Gospodarze widząc średnią dyspozycje rywali postanowili ruszyć do ataku całym zespołem, a to szybko zaczęło przynosić kolejne owoce w postaci bramek. Mecz z biegiem czasu zaczął przypominać trening strzelecki w wykonaniu zimnych Drani niż zacięta rywalizację o wagę trzech punktów, a świetnie potwierdzał to wynik 6:0 do 17 minuty spotkania. W końcówce pierwszych 20 minut Gospodarze podwyższyli rezultat na 7:0 i tez przy takim wyniki ekipy opuszczały plac po pierwszej połowie. Po zmianie stron bez wielkiego zaskoczenia znów do głosu doszły granatowe koszule, a na listę strzelców po raz pierwszy wpisał się Mateusz Dmowski w 21 minucie spotkania. Goście swojego wyczekiwanego gola zdobyli dopiero po upływie 24 minut, a sprawca tego zdarzenia był Leszek Zalewski, który pewnym uderzeniem pokonał bramkarza. Ten gol miał jedynie symboliczne znacznie, bowiem w dalszym ciągu spotykania nieustannie do groźnych ataków dochodziły Zimne Dranie. Ku naszemu zaskoczeniu pięć minut później to ponownie Goście stworzyli sobie okazje na zmniejszenie różnicy i w 29 minucie meczu do wyniku 8:2 doprowadził Marcin Taras, lecz nie wiązaliśmy tu większych nadziei na ich powrót. W końcówce spotkania bywaliśmy świadkami jeszcze dwóch trafień kiedy to pierw gola zdobyli Goście, lecz chwilę później ostateczny wynik został przypieczętowany przez Piotra Bieńkowskiego i kecz zakończył się wynikiem 9:3.