Spotkanie Harataczy ze Zjazdem było niewiadomą, ponieważ obie drużyny mają niestabilną formę i nie zdobywają wielu goli. Tyle w teorii, a w praktyce – Haratacze dość szybko objęli prowadzenie 2:0, a obie bramki zdobył Marcin Pasztaleniec. Do przerwy wynik się nie zmienił i nieco zakłamywał przebieg meczu. To Zjazd, zwłaszcza przed stratą bramek, był stroną która starała się przejmować inicjatywę. Próbowali szczęścia z dystansu, lecz kolejne uderzeniay były niecelne. Haratacze natomiast, do czego już nas przyzwyczaili w bieżącym sezonie, byli do bólu skuteczni. Mimo, że oddali piłkę przeciwnikom, to wydawało się, że mają wszystko pod kontrolą. Z takim nastawieniem rozpoczęli drugą połowę. Duże było ich zdziwienie, gdy Zjazd za sprawą dwóch goli Emila Piwnika w odstępie zaledwie kilkudziesięciu sekund doprowadził do remisu. Gra się nieco zaostrzyła, czego efektem były trzy żółte kartki dla obu zespołów. Kolejne minuty upływały, a wynik się nie zmieniał. Haratacze zdali sobie jednak sprawę, że nikt im za darmo punktów nie podaruje i odważniej rozpoczęli atakować. Udało się wyjść na prowadzenie w 40. minucie za sprawą bramki Mateusza Budzicha. Chwilę później okazję do wyrównania miał Emil Piwnik, ale sytuacyjnie wykończył dośrodkowanie strzałem z powietrza obok bramki. To była świetna szansa, która mogła zmienić losy meczu. Jeszcze lepszą okazję miał zawodnik z nr 91 po centrze z rzutu rożnego, lecz tym razem świetną interwencją popisał się bramkarz gospodarzy. Ci przetrwali gorsze chwile i postawili kropkę nad „i” w ostatnich minutach spotkania trafiając do siatki dwukrotnie. Dzięki temu wygrali 5:2 po trudnym spotkaniu i zachowali szanse na doskoczenie do ligowego podium.