W starciu znajdujących się w strefie spadkowej Bad Boys Zielonki z wiceliderem z OMS więcej szans na wygraną dawaliśmy ekipie Pawła Staniszewskiego. Jednak nominalni gospodarze, mimo pozycji w tabeli, wiele razy pokazywali się z dobrej strony w tych rozgrywkach, stąd też nie przekreślaliśmy ich w przedmeczowych typowaniach. I w pierwszej połowie BBD pokazali klasę. Na 1:0 z ładnym strzałem z dystansu popisał się Piotr Wiśniewski, jednak potem na chwilę inicjatywę przejęli goście. Czego efektem były ich dwa gole. Najpierw Staniszewski zagrał do Mateusza Sieciechowicza, a ten doprowadził do remisu. Następnie ten sam duet powtórzył swój wyczyn i było już 1:2. Potem przyszedł czas na prawdziwy koncert gry w wykonaniu gospodarzy. Na 2:2 uderzył Paweł Szczepaniak (asysta Marcina Matysiaka), na 3:2 dobrze dysponowany tego dnia Wiśniewski. Kolejna bramka była z cyklu „stadiony świata”. Wybicie piłki Łukasza Okulicza przejął Szczepaniak, przerzucił piłkę nad obrońcą i huknął z powietrza pod poprzeczkę. Bramka na 5:2 padła po wyrzucie z autu Wiśniewskiego, a piłkę do siatki skierował Patryk Winczura. Jeszcze do przerwy Bad Boysom udało się zdobyć jeszcze jednego gola. Drugą asystę zanotował Okulicz, a na 6:2 strzelił Matysiak. Więcej goli w pierwszej połowie nie padło. Jednak po zmianie stron OMS zaczął mozolny pościg za rywalem. Sygnał do pogoni dał Łukasz Brzeszcz, który zdobył cudownego gola na 6:3. Następna bramka była również jego autorstwa. Przy stanie 6:4 gospodarze mieli swoje szanse, ale nie wykorzystali ich. A gdy na 6:5 z karnego trafił Staniszewski, to goście jeszcze mocniej uwierzyli w końcowy triumf. Zwłaszcza że do remisu doprowadził rozgrywający dobre zawody Brzeszcz, przy okazji kompletując hat-tricka. Do końca meczu wtedy pozostało już bardzo mało czasu, a oba zespoły miały swoje szanse. Ostatecznie to ekipa Pawła Staniszewskiego dopięła swego. Kolejnego gola zdobył Brzeszcz, który był po prostu nie do zatrzymania dla obrońców rywali. OMS zdobył jeszcze jednego gola. Po podaniu Tomasza Sieciechowicza do Mateusza Sieciechowicza temu drugiemu udało się jakoś zmieścić piłkę w siatce. Jak się okazało był to decydujący gol. Chwilę później sędzia zakończył mecz, który skończył się wynikiem 6:8. Po raz kolejny w tych rozgrywkach fortunna nie była po stronie Bad Boysów. Kolejne dobre spotkanie, kolejne bez punktów. Za to OMS udało się wyjść z naprawdę sporych tarapatów, co może być dobrym prognostykiem w walce o mistrzowski wazon. I na pewno należą się duże brawa dla tej ekipy za fantastyczną i skuteczną pogoń.