Janusze Na Pikniku to ekipa, która w tych rozgrywkach gra ze zmiennym szczęściem. Ich rywalem byli Drink Meni, który pierwszy swój mecz w tym tygodniu przegrali z Walcem II, ale na szczęście dla nich pojawiła się szybka szansa na rehabilitację. I trzeba oddać tej drużynie, że udało się w stu procentach. Od początku meczu na boisku dominował tylko jeden zespół. Drużyna Mirka Szczygielskiego raz za razem niepokoiła bramkarza przeciwników i jeszcze do przerwy strzeliła cztery gole, nie tracąc żadnego. Autorami trafień byli Tomasz Sienkiewicz, Łukasz Skwarko i Michel Hamenned, padła też jedna bramka samobójcza. W drugiej odsłonie obraz gry za bardzo się nie zmienił. Już na początku Skwarko zagrał do Sienkiewicza, ten huknął w krótki słupek, i już było jasne, kto będzie wygranym tej potyczki. Za moment Kamil Tokarski ładnie wypatrzył Skwarko, a ten strzałem w samo okienko podwyższył na 0-6. Kolejny gol miał miejsce po pięknej, indywidualnej akcji Karola Kota, który po minięciu obrońcy wyłożył piłkę na tacy Tokarskiemu. Dzieło zniszczenia zakończył Hamenned, ustalając rezultat na 0-8. Drink Menom tego dnia wychodziło absolutnie wszystko, zagrali fantastyczny, zespołowy futbol i za ten mecz zasługują na peany na ich część. Zganić niestety trzeba Januszy Na Pikniku, którym dla odmiany nie wychodziło nic. Ale trzeba też docenić, że mimo niesprzyjającego wyniku ekipa Krzysztofa Sobieszczaka starała się grać piłką, no i ambitnie walczyła do końca. Taka postawa jest godna podziwu, nawet jak wynik jest niekorzystny.