W kolejnym spotkaniu pierwszej ligi pogromca lidera z poprzedniej kolejki Zjazd podejmował zawsze solidnych Papadensów, którzy póki co w czterech meczach zdobyli dwa punkty. Mecz od początku stał na najwyższym poziomie. Szybkie tempo, składne akcje. Jednak pozostaje wrażenie, że obie ekipy  pozwoliły rywalom na zbyt wiele w ofensywie, co poskutkowało mnóstwem goli. Od początku lepiej wyglądali nominalni goście, którzy po ośmiu minutach prowadzili już 2:0 (Arek Kulczycki, Michał Białorudzki). Ekipa Tomka Drzała szybko przypomniała rywalom, że w ofensywie radzi sobie bardzo dobrze. Najpierw gola kontaktowego zdobył Jakub Pawlak, a w szesnastej minucie kapitalnym strzałem w samo okienko wyrównał Daniel Kucharuk. Odpowiedź gości była jednak piorunująca, bo podwójna. Najpierw trafił Jakub Kłym, a wynik tej odsłony na 4:2 ustalił na minutę przed końcem Kulczycki. Po zmianie stron Papadensy poszły za ciosem, a po ośmiu minutach wynik brzmiał już 7:2 (!), a gole strzelili kolejno: Maciej Kurpias, Białorudzki oraz Kłym. Zjazd ruszył do ataku, a naprzeciw siebie miał dobrze zorganizowanego rywala, który ani myślał wypuszczać z rąk pierwszej wygranej w sezonie oraz czas, który nieubłaganie uciekał. Tomek Drzał i spółka mimo heroicznej pogoni zdołali strzelić "tylko" trzy gole (Jacek Kwiatkowski i dwa Mariusz Rogowski) i całe zawody zakończyły się zwycięstwem ekipy Dominika Podlewskiego 7:5, co pozwoliło im przesunąć się na siódma pozycję.