Takie spotkania podobają się ludziom! Strzelanie w tym meczu rozpoczął Marcin Plezner, jednak Gramy Czasami nie cieszyli się długo swoim prowadzeniem. To Jan Czempiński posłał prawdziwą petardę z rzutu wolnego doprowadzając do wyrównania. Kindybały FC ewidentnie poczuli wiatr w żaglach. Ciężko było uwierzyć, że oglądamy tą samą drużynę, która nie zdobyła w obecnym sezonie ani jednego punktu. Grali lekko, czuli się dobrze będąc w posiadaniu piłki, co skutkowało kolejnymi bramkami. Ostatnia bramka w pierwszej połowie była szczególnej urody. Jeremiasz Morawiecki sprytnie rozegrał rzut rożny po ziemi, co wykorzystał Eryk Sanowski ładując piłkę do siatki. Drugą część spotkania zawodnicy rozpoczęli przy wyniku 1 – 5, ale nawet po przerwie „przyjezdni” nie spuszczali z tonu, powiększając swoją przewagę. Zawodnicy Gramy Czasami również podejmowali próby (które się opłacały zdobytymi trafieniami), jednak przeciwnicy odskoczyli im na tyle daleko, że nie zdołali ich już dogonić, a ostatecznym rezultatem meczu było 5 – 10 dla Kindybałów FC. Warto wspomnieć, że zwycięzcy grali bez nominalnego bramkarza, a między ich słupkami były ciągłe rotacje. Zawodnikiem spotkania został wybrany wspomniany Jan Czempiński, który pomimo swojego hattricka oraz dwóch asyst, wykazał się niesamowitą postawą w bramce, broniąc wiele strzałów, a w tym również jeden z rzutu karnego. Poprowadził on tym samym swój zespół do zdobycia pierwszych trzech punktów w tym sezonie.