Ligowy klasyk i hit kolejki nie zawiódł oczekiwań kibiców i obserwatorów.  Dobre tempo, wysoki poziom, emocje - tego wszystkiego nie zabrakło w niedzielne południe na Estadio de Tobruku. Już na początku spotkania można było dostrzec, że będzie to wyrównany pojedynek. Pierwsza połowa spotkania była toczona w bardzo szybkim tempie, jednak głównie w środku pola bez wielu klarownych sytuacji do zdobycia bramki. Wynik otworzył w końcu Kamil Tarapacz ze stoickim spokojem "przekładając" bramkarza rywali i zapewniając AnonyMMous prowadzenie w pierwszej połowie. Bardzo dobrze w drugą połowę "wszedł" zdeterminowany wynikiem Chemik Bemowo, który dość szybko wyrównał dzięki Mateuszowi Goliczewskiemu. Chwilę później poszedł za ciosem i wyszedł na prowadzenie za sprawą Michała Politowskiego. Taki wynik utrzymał się dość długo, ale kluczowe dla losów spotkania okazało się zdarzenie sprzed ok. 10 minut przed końcowym gwizdkiem sędziego. Za brutalny faul na rywalu czerwoną kartkę otrzymał  Bartosz Iwanowski i Chemik musiał sobie radzić do końca w osłabieniu. Mający do tej pory spore problemy ze skutecznością gracze "Anonimowych", w końcu wykorzystali stratę rywali w środku pola i do remisu doprowadził bramkostrzelny Kamil Tarapacz. Chwilę później, po pięknej, zespołowej akcji do siatki trafił były zawodnik Chemika, Karol Szymczuk, wyprowadzając swoję ekipę na prowadzenie. Kropkę nad "i" postawił wspomniany Tarapacz, kompletując tym samym hattricka i zasługując na miano piłkarza spotkania. Reasumując, po bardzo dobrym, toczonym w szybkim tempie i ciekawym spotkaniu, niezwykle cenne trzy punkty zgarnęła drużyna Macieja Miękiny, pozostając dzięki temu w grze o najwyższe laury. Dla Chemika to pierwsza strata punktów w tym sezonie, która niczego jednak nie przesądza, a zwiastuje jedynie niezwykle emocjonującą końcówkę sezonu.