Podsumowanie sezonu Wiosna 2019 - III liga siódemek

W ostatnim czasie mamy dla Was sporo informacji, bo wystartować zdążyła już liga letnia, ale nie zatrzymujemy się i kontynuujemy też nasz cykl podsumowań sezonu wiosennego. Dzisiaj przyszedł czas na Trzecią Ligę Siódemek. Tej wiosny na trzecim froncie zmagania były tak wyrównane, że drugi i ósmy zespół dzieliła różnica ledwie czterech punktów! Chętnych na najwyższe laury było zatem wielu, ale mistrzostwo ostatecznie trafiło do Agil at Agord! Drugie miejsce i powrót do Drugiej Ligi, mimo plagi kontuzji w końcówce sezonu, zapewnili sobie zawodnicy Drink Men, a trzecią pozycję zajęli Defenders, którym do awansu zabrakło ledwie jednego gola (!). Całej trójce składamy najszczersze gratulacje i zapraszamy na podsumowanie wiosennych zmagań w Trzeciej Lidze Siódemek!

Gdy w piątej serii gier Agil at Agord (d. BaguviX) doznali bolesnej porażki z Pohyblem, nikt nie spodziewał się, że wiosenne rozgrywki zakończą się dla nich mistrzostwem. Do tego momentu grali w kratkę, ale po tym niepowodzeniu przebudzili się i zaczęli sprawiać rywalom problemy nie tylko za sprawą swojej nazwy (doceniamy poczucie humoru ;) ). Już w następnych dwóch kolejkach ograli dwójkę pretendentów do medali (Drink Men 3:2 i PRE Wwa 4:1) i sytuacja w tabeli sprawiła, że pojawiła się szansa na mistrzowski wazon. Zawodnicy w czarno-czerwonych trykotach nie zmarnowali jej i najpierw w spektakularny sposób rozbili Chłopców do bicia aż 18:2, a później, w ostatnim swoim meczu, potrzebny był im punkt w starciu z KP Kozią. Nie było o to łatwo, ale finalnie udało im się i po remisie 2:2 puchar powędrował w ich ręce. Ogromna w tym zasługa Damiana MetrykiMVP i Króla Strzelców na trzecim szczeblu, ale postawa Arkadiusza Gromady, Michała Gerymskiego czy Karola Kalickiego również była godna uznania. Tak naprawdę cały zespół lojalnie zapracował na ten sukces. Po słabszej jesieni i zimie chłopaki zagrali w końcu na miarę swojego potencjału, za co bijemy im duże brawa! Nie możemy też nie dodać, że na boisku prezentowali naprawdę fajny, kolektywny futbol nastawiony na ofensywę z dużą ilością podań i wykreowanych sytuacji. Czapki z głów!

Słowa uznania też dla srebrnych medalistów z Drink Men! Ekipa Mirka Wyszczelskiego od pierwszej kolejki była w czołowej dwójce, zazwyczaj zajmując fotel lidera, dopiero w ostatniej serii gier spadli na drugą pozycję. Zainaugurowali wiosnę od triumfu z Anteniarzami 5:2, potem pokonali KS Banderolę 1:0, zremisowali z Defenders 1:1 i ograli PRE Wwa 4:2. Dowieźli także zwycięstwo 1:0 w potyczce z KP Kozią , mimo tego że część meczu musieli sobie radzić w osłabieniu. Później zawodnicy w pomarańczowo-niebieskich barwach mieli prawdziwy „szpital” w drużynie, co miało swoje odzwierciedlenie w późniejszych rezultatach. Zaledwie jedna wygrana i trzy porażki w czterech ostatnich starciach tego najlepszym dowodem. Przez tę plagę kontuzji kwestia ich awansu stała pod znakiem zapytania do końcowych sekund tego sezonu, gdy musieli czekać na rozstrzygnięcie w konfrontacji Defendersów z PRE Wwa. Jak się okazało, Drink Men finalnie weszli do drugiej ligi dzięki jednemu strzelonemu golowi więcej od „Obrońców”! Kluczem do tego wyniku był z pewnością niezawodny Tomasz Sienkiewicz, doskonale spisywał się w bramce Dariusz Chojnacki, a Jose Hostia został wybrany przez nas Najlepszym Defensorem Trzeciej Ligi. Ale oklaski nie tylko dla tej trójki, ale i dla całego zespołu i szerokiej kadry!

Jak wspomnieliśmy wcześniej, zaledwie jednego gola zabrakło do awansu Defendersom. A na początku minionej już kampanii wydawać by się mogło, że „Obrońcy” będą bardziej bili się o utrzymanie niż promocję wyżej, gdyż zdobyli ledwie punkt w pierwszych trzech grach. Potem jednak odbili się od dna tabeli i zanotowali trzy wygrane z rzędu (w derbowym starciu KS Banderolą 4:0, z Chłopcami do bicia 4:2 i z Pohyblem 4:3). Później przyszła dość nieoczekiwana porażka z Kasztanami, ale finisz sezonu znowu należał do nich. W dziewiątej, zamykającej wiosenne zmagania kolejce grali na końcu i znali już wyniki pozostałych spotkań. A te ułożyły się tak, że musieli pokonać walczące jeszcze o podium PRE Wwa różnicą co najmniej czterech trafień, by wyprzedzić drugi Drink Men. I zabrakło do tego naprawdę niewiele, bo ekipa Konrada Dobrowolskiego wygrała, ale „tylko” 3:0. Co w ostatecznym rozrachunku sprawiło, że musieli pożegnać się z awansem, zabrakło do tego celu zaledwie jednej bramki. Na osłodę pozostało im trzecie miejsce na podium oraz statuetka Najlepszego Golkipera Ligi dla Konrada Suchockiego, ale z dobrej strony pokazali się też wspomniany Dobrowolski, najskuteczniejszy strzelec zespołu Wojtek Woźniak, Mateusz Nyśk czy Maciej Milczarek. Było blisko do promocji na drugi front, ale i tak za Defenders świetna wiosna, a przecież był to beniaminek!

Do grona pechowców musimy dołączyć też Pohybel. Radek Janecki i jego kompania rozgrywki zaczęli od porażki z PRE Wwa, ale potem zanotowali fantastyczną passę czterech kolejnych kompletów punktów, w tym imponujący pogrom z Chłopcami do bicia (11:0), czy też rozbicie późniejszych mistrzów, Agil at Agord aż 9:0. Następnie przyszły dwie przegrane w dramatycznych okolicznościach z Defenders i Anteniarzami po 3:4, lecz w przedostatniej serii gier ponownie pokazali klasę, bijąc tym razem bezpośredniego rywala w pościgu o złoto Drink Men aż 5:0. Zawodnicy w zielonych barwach mieli wtedy prostą drogę do awansu, ale wykoleili się na ostatniej prostej, przegrywając na zakończenie wiosennego sezonu z bijącą się o utrzymanie KS Banderolą. To pozbawiło ich nie tylko promocji na drugi szczebel, ale wyrzuciło ich poza podium. Takie rozstrzygnięcie było na pewno bolesne dla weteranów bemowskich boisk, ale my występy Pohybla tej wiosny zapamiętamy z naprawdę widowiskowej gry, najskuteczniejszej ofensywy w całej stawce (aż 44 gole!), kapitalnej postawy zwycięzcy klasyfikacji na Najlepszego Asystenta ligi, Przemysława Girgiela (12 ostatnich podań), skuteczności Kuby Kolby i wszędobylskiego Mateusza Malety.

Szanse na „pudło” mieli też ostatecznie piąci w klasyfikacji końcowej, PRE Wwa. „Emeryci” z impetem rozpoczęli wiosenne rozgrywki, bo od czterech zwycięstw w pięciu meczach (w tym efektowne 6:1 z KP Kozią czy 3:0 z Anteniarzami), ale potem przyszła zniżka formy. Jeszcze na dwie kolejki przed końcem znajdowali się na drugiej, premiowanej awansem pozycji, a w finałowej serii gier wystarczyła im wygrana z Defenders, by stanąć na podium. Tak się jednak nie stało i zawodnicy w żółtych trykotach musieli się zadowolić piątą pozycją. Mogło być lepiej, ale w przed sezonem nikt nie typował ich jako kandydata do strefy medalowej, więc i tak należą im się gratulacje! Podobać się mogła ich szeroka, wyrównana kadra, zawsze świetna frekwencja, a tacy „wyjadacze” jak Artur Igras, Jacek Wrzesiński czy Ireneusz Szewczyk byli prawdziwymi liderami swojego zespołu.

Drugą połówkę tabeli otworzyła zaś KP Kozia. Ekipa Patryka Berusa zainaugurowała kampanię z wysokiego „C”, pokonując późniejszego brązowego medalistę, Defenders 4:1, ale w następnych pięciu potyczkach zdobyli ledwie trzy oczka i na moment zawitali nawet w strefie spadkowej. Gra pod presją okazała się dla nich sojusznikiem, gdyż w końcowym etapie wiosennych zmagań szło im tak dobrze, że przed ostatnią kolejką mieli nawet matematyczne szanse na brązowe „krążki”. Do takiego rezultatu na finiszu nieco zabrakło, ale w pamięci nam pozostanie ich bój z walczącymi o mistrzowski wazon Agil at Agord zakończony wynikiem 2:2. Oprócz tego na plus przy swoich nazwiskach zapracowali wspomniany Berus, prawdziwa ostoja obrony KP K, brylował jak zwykle Maciej Baranowski, a bracia Michał i Tomasz Komor wykonywali w każdym meczu tytaniczną wręcz pracę w środku pola.

KS Banderola to kolejna drużyna, która w pierwszej połówce sezonu nie prezentowała się najlepiej, dość powiedzieć, że ze strefy spadkowej wymeldowali się dopiero w szóstej serii gier. Wcześniej nie było kolorowo, tylko trzy punkty w pięciu spotkaniach o tym najlepiej świadczą. Lecz potem przyszła zwyżka formy, zwycięstwa nad KP Kozią 2:0, nad PRE Wwa 4:1 i utrzymanie się na trzecioligowych boiskach stawało się realną sprawą. Wtedy przytrafiła im się porażka z Kasztanami w ósmej kolejce i ich sytuacja mocno się skomplikowała. Na finiszu rozgrywek musieli wygrać z Pohyblem, który bił się o złoto i był faworytem tego meczu. Jak się okazało KS B nie ulegli presji , pokonali oponentów 3:1 i zachowali ligowy byt. Dorobek 12 punktów był całkiem przyzwoity, a gdyby zaliczyli lepszy start minionej już wiosny, to być może mogliby się pokusić o medale. Na medal zaś spisał się na pewno Bartosz Wróblewski, który był najważniejszym ogniwem swojej drużyny.

Ósma pozycja i miejsce tuż nad kreską to było z pewnością spore rozczarowanie dla zespołu z tak dużym potencjałem jak Anteniarze. Że możliwości mają duże, to pokazały chociażby starcie z późniejszym zdobywcą tytułu Agil at Agord (wygrany 8:2) czy też pokonanie po prawdziwym thrillerze świetnego tej wiosny Pohybla 4:3. W pozostałych meczach już nie było tak kolorowo, ale trzeba popularnym „Antenkom” oddać, że jak już schodzili z boiska bez punktów, to po nieznacznych porażkach. Sytuacja w tabeli ułożyła się tak, że do końca musieli bić się o pozostanie na trzecim szczeblu, ale tutaj z „pomocą” przyszli im Chłopcy do bicia, którzy w ostatniej kolejce oddali im walkowera. A takie rozstrzygnięcie pozwoliło drużynie Macieja Kuklewskiego uniknąć spadku. Mimo nie najlepszego rezultatu pochwalić można Bartka Adamiaka czy Adama Deptucha, a zganić trzeba za słabą skuteczność, która była największą bolączką Anteniarzy. Jeśli jednak ją poprawią, to jesienią będą mocni.

Zazwyczaj, jak jakiś zespół zlatuje z ligi, to najczęściej nie można w tym fakcie znaleźć za wielu pozytywów. Zupełnie inaczej było w wypadku debiutujących na boiskach Ligi Bemowskiej Kasztanów, którzy zwieńczenie wiosennych zmagań mieli wprost fantastyczne. Co, niestety dla nich, nie było wystarczające do uratowania Trzeciej Ligi. Ekipa Patryka Abramczyka wystartowała jednak fatalnie, w pierwszych pięciu potyczkach nie zdobywając nawet punktu. Ich gra nie była zła, ale zawsze czegoś brakowało do lepszych wyników. Potem przyszedł pierwszy remis z PRE Wwa 1:1, a następnie seria trzech imponujących zwycięstw z Defenders 6:1, z KS Banderolą 6:2 i zaangażowanymi w walkę o złoto Drink Men 5:0. Na uwagę zasługuje zwłaszcza ten ostatni rezultat, gdyż Kasztany wszystkie pięć goli zdobyli, grając w osłabieniu. I chociaż ta seria nie pomogła im w utrzymaniu, to jednak forma i styl, w jakim bili się do samego końca, zasługuje na szacunek. Tak jak indywidualności w postaci Mateusza Abramczyka czy też  Artura Adamca. Coś czujemy, że szybko wrócą do gry na czwartym szczeblu.

Tabelę zamknęła doświadczona ekipa Chłopców do Bicia. Poza dwoma wygranymi z KS Banderolą 4:2 i Kasztanami 5:2, to nie za wiele dobrego można powiedzieć o drużynie Jarosława Grzywacza. Notoryczne problemy ze składem, nieustabilizowana kadra i przeciętna forma sportowa to z pewnością były główne powody tak słabego sezonu w ich wykonaniu. Do tego doszedł szereg wysokich porażek, jak z Pohyblem, Drink Menami czy też prawdziwy pogrom z Agil at Agord. Może gdyby większe wsparcie miał Marek Sanecki albo częściej grał Dawid Pigiel, to udałoby się nie spaść, ale liczymy na to, że po odpowiednich wzmocnieniach CbB wrócą do swoich najlepszych czasów, czego im rzecz jasna życzymy.

A wszystkim drużynom, które wzięły udział w rozgrywkach Trzeciej Ligi przy ulicy Obrońców Tobruku dziękujemy za tę wiosnę. Jak wspomnieliśmy we wstępie, rywalizacja była szalenie wyrównana, rzut oka na końcową tabelę tego najlepszym uzasadnieniem. Bijemy brawa zdobywcom tytułu Agil at Agord, oklaskujemy awans Drink Menów, doceniamy brązowe medale Defenders, ale też szanujemy występy pozostałych zespołów, które sprawiły, że te rozgrywki były od początku do końca tak ciekawe i pełne emocji! Jeszcze raz dziękujemy i liczymy na to, że widzimy się już wkrótce!

 03

Sponsorzy