No Matches

Podsumowanie sezonu Jesień 2018 - I liga siódemek

Za nami najważniejsze z rozstrzygnięć w Lidze Bemowskiej, czyli kwestia mistrzowskiego tytułu w pierwszej lidze siódemek przy Obrońców Tobruku. Obecny sezon został zdominowany przez Chemika Bemowo oraz Gladiatorów, którzy stoczyli między sobą pasjonującą walkę. Złotych medalistów wyłonił dopiero w ostatniej kolejce bezpośredni mecz tych drużyn, w którym bezdyskusyjnie lepsza okazała się ekipa Adriana Bery i to ona zgarnęła najcenniejsze trofeum. Srebro zatem przypadło obrońcom tytułu, a trzecie miejsce wywalczyli AnonyMMous, którzy jako jedyni pokonali w tym sezonie mistrza. Zapraszamy na podsumowanie sezonu jesiennego pierwszej ligi bemowskich siódemek.

 

Dokładnie po roku przerwy na najwyższy stopień podium wrócił Chemik Bemowo, który cały sezon Jesień 2018 grał bardzo równo, tracąc punkty tylko z medalistami minionej kampanii. Jesień gracze w zielonych trykotach zaczęli od pięciu zwycięstw, jednak fakt że przystąpili do rozgrywek od drugiej kolejki sprawił, że dopiero po trzeciej serii wskoczyli na najniższy stopień podium. Tydzień potem byli już tuż za plecami Gladiatorów, którzy także wygrywali wszystko, ale mieli jeden mecz rozegrany więcej i cały czas byli krok przed Chemikiem. W siódmej ostatniej kolejce rundy zasadniczej Adrian Bera i spółka rozegrali dwa spotkania, w tym zremisowali z liderem, doganiając go w punktacji, ale przegrywając jeszcze dosłownie jedną bramką. Po kolejnej kolejce, w której Chemik wygrał efektowniej od swojego oponenta został nowym liderem pierwszej ligi. To jednak nie był koniec emocji, ponieważ w kolejnym starciu doznał jedynej porażki w sezonie, a ich pogromcami okazali się AnonyMMous i znów wylądowali na drugim miejscu. O wszystkim zatem zdecydował ostatni mecz sezonu, w którym Chemik Bemowo musiał pokonać Karola Troszczyńskiego i spółkę i zrobił to, rozbijając ich całkowicie zasłużenie 4:0. Tym co charakteryzowało mistrza Ligi Bemowskiej w tym sezonie był z pewnością kolektyw. Ponadto ekipa z Bemowa może pochwalić się drugą obroną ligi z Norbertem Margasem w bramce oraz najlepszym atakiem z równo grającymi cały sezon Piotrem Grabowskim (osiem goli i dwie asysty), Piotrem Dzisiów (sześć goli i cztery asysty) czy Maciejem Skurzyńskim (sześć goli i trzy asysty) na czele.

Na drugim miejscu finiszowali Gladiatorzy, którzy niemal cały sezon utrzymywali pozycję lidera najwyższej klasy rozgrywkowej. To był naprawdę świetny sezon w wykonaniu obrońców mistrzowskiego tytułu. Prowadzeni do boju przez króla strzelców oraz najlepszego zawodnika minionego sezonu Pawła Pająka ogrywali kolejnych rywali, by zatrzymać się dopiero w ostatniej serii rundy zasadniczej. Wtedy to stracili pierwsze punkty z największym rywalem Chemikiem Bemowo, dając mu się jednocześnie dogonić w tabeli. Taka postawa Gladiatorów sprawiła, że od trzeciej kolejki objęli prowadzenie w stawce, które do końca edycji oddali tylko dwa razy. Pierwszy raz kolejkę po wspomnianym remisie, kiedy to wprawdzie wygrali, ale Chemik zrobił to efektowniej i przeskoczył ich w tabeli. Tydzień potem jednak świeżo upieczony lider się potknął (porażka z AnonyMMous), co wobec zwycięstwa Karola Troszczyńskiego i spółki oznaczało ich powrót na „tron”. Drugi raz Gladiatorzy ustąpili miejsca na najwyższym stopniu podium w decydującym momencie. Mianowicie w ostatnim wspomnianym już meczu, który rozstrzygał kwestię mistrzowskiego tytułu, przegrali z Chemikiem i musieli zadowolić się medalami koloru srebrnego. Warto zaznaczyć, że do pełni szczęścia wystarczył im remis. Tak świetny sezon w wykonaniu całego zespołu wicemistrzów Ligi Bemowskiej nie mógł przejść bez echa. Drugi atak ligi to nie tylko zasługa wspomnianego Pająka, ale również najlepszego asystenta ligi Michała Raciborskiego. Można śmiało napisać że Gladiatorzy otworzyli prawdziwy worek z nagrodami indywidualnymi. Otóż również najszczelniejsza obrona sezonu została doceniona. Najlepszym bramkarzem wybrano Kamila Jagiełło, natomiast najlepszym obrońcom został Rafał Osiński.

Krążki koloru brązowego w sezonie Jesień 2018 wywalczyli AnonyMMous, dla których to kolejny medal Ligi Bemowskiej. Ekipa Macieja Miękiny grała w tym sezonie falami. Na start wygrała dwa spotkania i objęła nawet prowadzenie w tabeli, jednak potem przyszły dwie porażki i regres na najniższy stopień podium, którego jak się później okazało nie opuściła już do końca rozgrywek. Trzy kolejne zwycięstwa umocniły tylko pozycje Anonimowych i nawet dwie porażki w rundzie finałowej nie mogły już negatywnie wpłynąć na ich sytuacje w tabeli. Dobry sezon rozegrali powracający na dobre do zespołu Marcin Napierski, który wnosił spokój w poczynania obronne oraz Kamil Tarapacz, który wprawdzie rozegrał tylko cztery spotkania, ale i tak wystarczyło mu to do strzelenia dziewięciu goli i osiągnięcia statusu drugiego strzelca (do spółki ze Stasiem Kędzierskim) pierwszej ligi.

Ostatnie miejsce w grupie mistrzowskiej wywalczyli gracze Moszna Squad, którzy tego sezonu na pewno nie zaliczą do udanych. Borykający się z problemami kadrowymi Paweł Maul bardzo często musiał sięgać po „głębokie rezerwy”, co z pewnością przełożyło się na wyniki drużyny. Wprawdzie szósta ekipa wiosennej edycji dobrze weszła w sezon jesienny, wygrywając dwa pierwsze mecze, ale potem bardzo szybko została zweryfikowana przez późniejszych medalistów, przegrywając kolejno z Gladiatorami, Anonimowymi oraz Chemikiem. Widmo awansu do grupy mistrzowskiej zajrzało Mosznie w oczy. Potem jednak wywalczyli w dwóch meczach cztery punkty, zapewniając nie tyko możliwość walki o medale, ale spokojne utrzymanie w pierwszej lidze. W rundzie finałowej musieli uznać wyższość złotych i srebrnych medalistów, natomiast na pożegnanie z jesienią pokonali pewnych już trzeciego miejsca AnonyMMous. Najjaśniejszym punktem Moszna Squad w minionej edycji był drugi strzelec ligi Stanisław Kędzierski, który zatrzymał się na dziewięciu golach.

Grupę spadkową z kolei wygrała debiutująca w naszych rozgrywkach ekipa Za Te Pieniądze Lepiej Nie Będzie, która jesienną edycję bemowskich siódemek zakończyła z dorobkiem dziesięciu punktów, na co złożyły się trzy zwycięstwa jeden remis i pięć przegranych. Wszystkich porażek ekipa Karola Laskowicza doznała w rundzie zasadniczej, co sprawiło że mogła bić się tylko o utrzymanie. Tam jednak ZTPLNB do dwóch zwycięstw przed podziałem na grupy dorzucili remis i zwycięstwo, czym zapewnili sobie pozostanie w elicie oraz wygranie gs.

Tuż za nimi finiszowała Lantra, której występ w minionym sezonie można podzielić na dwie fazy. W pierwszej części sezonu ekipa Pawła Matryby grała naprawdę przyzwoicie, notując trzy zwycięstwa i dwie porażki. Taki stan rzeczy sprawiał, że czwarta drużyna wiosennej edycji, po pięciu meczach znajdowała się na skraju grupy mistrzowskiej. Potem jednak przyszły porażki z Gladiatorami i Chemikiem i marzenia o medalach gracze w złotych trykotach musieli odłożyć na przyszły sezon. Mało tego te porażki były zwiastunem najgorszego. Otóż Lantra do końca sezonu przegrała już wszystkie mecze i naprawdę niewiele zabrakło aby pożegnała się z pierwszą ligą. Mimo słabej postawy drużyny należy wyróżnić kilku zawodników, którzy cały czas trzymali fason. Są nimi Igor Mushko, który sezon zakończył z sześcioma golami i jedną asystą oraz Jarek Juraszek czwarty asystent ligi.

Przedostatnie miejsce zajęli doświadczeni gracze Old United, którzy utrzymanie zapewnili sobie w dwóch ostatnich meczach. Szczególne znaczenie miało ostanie starcie ze Zjazdem wygrane 5:2, które decydowało o utrzymaniu w pierwszej lidze. Ponadto Mariusz Kurczyński i spółka wygrali tylko w trzeciej kolejce, doznając przy tym aż sześciu porażek. Taki stan to z pewnością kłopoty kadrowe, które jak się okazuję dokuczają wielu drużynom w tym sezonie. Mimo takiego filara defensywy jakim był w tej edycji Krzysztof Gąsiewski (pięć goli i dwie asysty) Old United stracił aż trzydzieści sześć goli. Mamy nadzieje że wiosną popularny „Kurczak” wróci ze stabilnym składem i powalczy o coś więcej niż utrzymanie.

Jedynym spadkowiczem okazał się Zjazd, który można powiedzieć grał trochę pechowo. Wprawdzie pierwszy mecz z późniejszym mistrzem przegrali aż 5:1, ale potem zaliczył kilka minimalnych porażek i dopiero Gladiatorzy rozgromili ich aż 11:0. Promyk nadziei pojawił się po ostatnim meczu fazy zasadniczej, który po wielkich emocjach zremisowali z Moszną. Ten mecz dał im ewidentnego kopa, bo w kolejnych dwóch starciach wywalczyli cztery punkty, w tym spektakularne zwycięstwo 7:0 z Lantrą i włączyli się w walkę o utrzymanie. O wszystkim decydował ostatni mecz z Old United, który ekipa Tomka Drzała po równie wielkich emocjach przegrała 5:2 i pożegnała się z najwyższą klasą rozgrywkową.

 01

Sponsorzy