Kolejka niespodzianek

Liga Halowa wkracza w decydującą fazę. W minionej kolejce nie zabrakło ciekawych spotkań i niespodziewanych wyników. W pierwszej lidze na fotel lidera wrócił FC Ursynów, który pokonał La Grande Koneser. Za jego plecami duży tłok, bo wciąż pięć drużyn zachowało szanse na tytuł mistrzowski.

 

 

W najciekawszym spotkaniu kolejki FC Ursynów po dobrym, interesującym spotkaniu wygrało z La Grande Koneser i wróciło na pierwsze miejsce w tabeli. Pierwsi jednak prowadzenie objęli Koneserzy. Po składnej akcji wynik otworzył Jarosław Olesiak, ale już po chwili do wyrównania w podobnych okolicznościach doprowadził Konrad Kobiałka. Pierwsza połowa była niezwykle zacięta i po kilku minutach to Ursynów wyszedł na prowadzenie. La Grande zdołało jednak wyrównać po mocnym strzale z dystansu najlepszego w ich szeregach Rogozińskiego. Tuż przed przerwą przedłużony rzut karny na gola zamienił jednak Michał Burzyński i to FC U schodziło „do szatni” prowadząc. Druga połowa to napór La Grande i konsekwentna gra w obronie FC Ursynów, które pewnie kontrolowało wynik. Ostatecznie po dobrej grze obu drużyn trzy punkty powędrowały na konto FC U, jednak Koneserzy wciąż pozostają w grze.

 

Równie dużo, a może nawet więcej emocji przyniosło drugie spotkanie tej grupy. Mimo, że od pierwszych minut do ataku ruszyli Ryfersi, to Chłopcy do Bicia objęli prowadzenie. Strzałem między nogami bramkarza bramkę zdobył Radosław Szarpak. Wobec niekorzystnego wyniku, po zmianie stron Ryfersi ze zdwojoną siłą ruszyli na bramkę rywala. Zaowocowało to…Szybkimi kontrami i trzybramkowym, sensacyjnym prowadzeniem ChdB. Ostatnie 10 minut to prawdziwe oblężenie bramki Grzegorza Tyszki, który zwijał się jak w ukropie, ale ostatecznie musiał wyciągać piłkę z siatki dwukrotnie. Ryfersi mogli to spotkanie wygrać, ale w końcówce Marcin Zawadzki dwukrotnie zaprzepaścił szanse z przedłużonego rzutu karnego. Warto dodać, ze drugi jego strzał Tyszka obronił 2 sekundy przed końcem spotkania (!!!). Po niezwykle emocjonującym meczu dwie najbardziej doświadczone ekipy musiały zadowolić się podziałem punktów.

 

Emocji, niestety nie tylko tych zdrowych, nie zabrakło również w trzecim, ostatnim spotkaniu pierwszej ligi. Fortuna, dość sensacyjnie, ale i zarazem pewnie poradziła sobie z faworyzowanym Lepiej Nie Pytaj. Początek spotkania, choć wyrównany, nie mógł się podobać. Jedni i drudzy nie potrafili radzić sobie z rywalami, często uciekając się do brutalnych fauli.  Emocje ostudziła dopiero (odrobinę) czerwona kartka dla Piotra Górecznego. Fortuna przetrwała jednak pięć minut w osłabieniu i rozstrzygnęła losy meczu w drugiej części gry. Bohaterem spotkania został Piotr Ciesielski, który czterokrotnie znalazł drogę do bramki Arka Muchy. Skuteczności zabrakło tym razem snajperom LNP i to Fortuna zasłużenie dopisała sobie trzy „oczka”.

 

W drugiej lidze OKS II Służew po zaciętym meczu i emocjonującej końcówce pokonał KO Wentyl. Mimo, że Wentyl przystępował do tego spotkania w zaledwie pięcioosobowym zestawieniu, to właśnie on objął prowadzenie. OKS, tym razem w mocno odmłodzonym składzie długo nie mógł poukładać swojej gry. Jednak tuż przed przerwą, typowego gola „do szatni” strzelił Dominik Dębczyński. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. OKS niezwykle chaotycznie budował swoje akcje, narażając się przy tym na kontry drużyny z Natolina. Jedna z nich przyniosła powodzenie, a na listę strzelców wpisał się Dawid Piórkowski. Kilka minut później OKS zdołał jednak wyrównać, by w samej końcówce spotkania, przechylić szale na swoją stronę. Dzięki szybkiemu rozegraniu rzutu wolnego bez czekania na gwizdek sędziego zdobył bramkę na wagę trzech punktów, których nie zdołał już sobie wydrzeć w ostatnie półtorej minuty. Dzięki temu zwycięstwu Służewianie zachowali cień szansy na drugie miejsce w tabeli końcowej drugiej ligi.

 

W kolejnym spotkaniu tej grupy zmierzyli się ze sobą starzy znajomi. Po niezwykle zaciętym, obfitującym w bramki pojedynku lepsi okazali się SC Celestes. Wszystko za sprawą niezwykle skutecznie grającego w tym spotkaniu tercetu Kuna Górski Rossa, który między sobą rozdzielił wszystkie gole i asysty. Na szczególne uznanie zasłużył Robert Górski, który nie tylko zaliczył hat-trick, ale też czterokrotnie otworzył swoim kolegom drogę do bramki. W ekipie N2O hat-trickiem popisał się Jarosław Pulkowski, ale to było za mało, by odnotować pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Dzięki tej wygranej znacznie wzrosły szanse Celestes na podium w drugiej lidze w tym sezonie.

 

W ostatnim spotkaniu tej grupy, obyło się bez niespodzianki, choć w pierwszej połowie zawiało sensacją. Dość długo Dziadki skutecznie rywalizowały z XXX prowadząc, a następnie remisując z faworyzowanym rywalem. Worek z bramkami na dobre pękł dopiero w drugiej połowie. Królem polowania został Marino Papazachariou, który czterokrotnie wpisał się na listę strzelców. Na pochwały zasłużyła jednak cała drużyna, która dzięki ładnym, kombinacyjnym akcjom skutecznie wypunktowała rywala w końcówce. Wśród Dziadków na ciepłe słowa zasłużył Krzysztof Lorkowski, który zaliczył bezpośredni udział przy wszystkich golach strzelonych przez swój zespół. Mimo ambitnej postawy, Dziadki wciąż pozostają bez zwycięstwa, XXX o prymat w drugiej lidze zmierzy się w ostatniej kolejce z Królewskimi.

 

Sponsorzy